Na ten cmentarz mało kto się zapuszcza. Nie jest duży, bo liczy zaledwie 1,27 ha, a leży w miejscu tak odległym i zapomnianym, że jego lokalizację znają jedynie starzy mieszkańcy dzielnicy Kobierzyn i nowi, którzy wprowadzili się do blokowiska sąsiadującego z cmentarzem. To malownicze, choć niszczejące miejsce popada w ruinę. A tymczasem skrywa fascynującą, choć ponurą historię, sięgającą prawie stu lat.
Tragiczne losy pacjentów szpitala
Cmentarz „Maki Czerwone”, bo tak brzmi jego właściwa nazwa, założono prawdopodobnie w roku 1917 przy ówczesnym Szpitalu Psychiatrycznym, obecnie Szpital Specjalistyczny im. dr. Józefa Babińskiego SPZOZ w Krakowie. Chowano tu personel i pacjentów szpitala.
We wrześniu 1939 roku, gdy nadzór nad szpitalem przebywała administracja niemiecka, przebywało w nim ponad 1000 pacjentów. Miał ich czekać tragiczny los. Pierwszym etapem planowej eksterminacji było drastyczne ograniczenie racji żywnościowych, następnie przystąpiono do mordowania na miejscu lub wywożenia pacjentów do obozów zagłady. Jak czytamy na stronie szpitala Babińskiego:
W czasie II wojny światowej nadzór nad szpitalem przejęły władze niemieckie. Ideologia nazistowska zakładała eliminację osób słabych i niepełnosprawnych, dlatego rozpoczęto planową akcję wyniszczania pacjentów. Systematyczne głodzenie spowodowało śmierć wielu z nich w latach 1940-42. Ostateczna eksterminacja miała miejsce 23 czerwca 1942 r., kiedy to ponad 500 chorych wywieziono do Oświęcimia i stracono w komorach gazowych. Kilkudziesięciu ciężko chorych nie nadających się do transportu stracono na miejscu i pochowano w zbiorowej mogile. [1]
W dniach 22 i 23 czerwca 1942 roku nastąpiła ostateczna likwidacja szpitala. W 1967 roku na przyszpitalnym cmentarzu odsłonięto pomnik upamiętniający pomordowanych przez nazistów pacjentów. W czerwcu 2002 roku w 60. rocznicę likwidacji szpitala odsłonięty został monument upamiętniający 535 pacjentów wywiezionych do KL Auschwitz i tam straconych. Na dwóch tablicach umieszczono imiona i nazwiska wywiezionych ze szpitala według listy odnalezionej w Archiwum Państwowym w Krakowie.
Tajemnica siostry Marszałka Piłsudskiego
Na tym niewielkim, zaniedbanym cmentarzu znajduje się grób Marii Juchniewiczowej – siostry I marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, odnowiona w 80. rocznicę jej śmierci środkami Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego z inicjatywy jej dyrektora – Jerzego Gizy [2]. Niszczejącą mogiłę uporządkowano, zamówiono kamienny nagrobek z tablicą „ŚP. Z PIŁSUDSKICH MARIA JUCHNIEWICZOWA ZM. 5 LIPCA 1921 POKÓJ JEJ DUSZY” Maria Juchniewiczowa urodziła się w 1873 roku, wyszła za mąż za Cezarego Juchniewicza, z którym miała czworo dzieci, ale wszystkie zmarły bezpotomnie [2]. Leczyła się w klinice w Kobierzynie i dlatego po śmierci w roku 1921 pochowana została na cmentarzu przyszpitalnym. 17 września br. odbyło się powtórne poświęcenie grobu, którego dokonał (w rycie łacińskim) ojciec kapucyn Józef Mońko. Wśród wielu osób, które przybyły na tę uroczystość, był prezydent śp. Ryszard Kaczorowski wraz z małżonką i konsul generalny Republiki Węgier Istvan Kovacs, a także wnuk Zofii Piłsudskiej-Kadenacowej – Tadeusz Kadenacy z rodziną.
Co ciekawe, na cmentarzu znajduje się również zbiorowa mogiła, w której spoczywają szczątki mieszkańców Krakowa i okolic przeniesione z cmentarza znajdującego się przy Rondzie Grunwaldzkim. Zgodnie z umieszczoną na drewnianym krzyżu tablicą cmentarz ten funkcjonował w XVII wieku.
Zarząd nie spieszy się z remontem
Od kilku lat zły pogarszający się stan cmentarza niepokoi mieszkańców, którzy próbują interweniować u Zarządu Cmentarzy Komunalnych. Zapadające się groby, rozpadająca się zabytkowa kaplica cmentarna, ciągłe podtapianie cmentarza, który przypomina teren półbagienny, brak porządkowania alejek – to główne zarzuty wobec ZCK. Niedawno ktoś z zarządu wpadł na ‚genialny’ pomysł, aby obrzeża drogi wejściowej na cmentarz wyłożyć… kawałkami starych nagrobków [3]. Dlaczego mieszkańcy nie mogą się doczekać remontu?
Nie remontujemy nekropolii, bo nie została do niej doprowadzona kanalizacja ani bieżąca woda – tłumaczy Patrycja Ćwikła z ZCK. – Wszystkie remonty będzie można zacząć dopiero, gdy doprowadzimy media. Gdyby cokolwiek zostało zrobione teraz i tak efekty pracy zostałyby zniszczone po doprowadzeniu wody i kanalizacji. [3]
W artykule możemy również przeczytać, że urzędnicy zapowiedzieli doprowadzenie mediów i remont cmentarza, a także modernizację zabytkowej kaplicy cmentarnej. Jak na razie nie spieszą się z tymi pracami.
Przejmujące epitafia i niszczejące świadectwo przeszłości
Ta niewielka nekropolia skrywa kilka grobów z niezwykle przejmującymi świadectwami oddania bliskich, zapisanymi w epitafiach:
- Najdroższy Tatuśku i Mężu ukochany! Odszedłeś tak nagle, z Tobą marzenia i sny.
- dla Ciebie miłość i kwiaty, a dla nas ból i łzy.
- Śpij Mamusiu i Żono ukochana, tak przedwcześnie nam zabrana. Wola Twoja Panie.
- Jezu nie bądź mu sędzią, ale zbawicielem. Żona i dzieci.
- Są krzywdy na które nie ma sędziego, gdy za Tobą płaczę, nie pytaj dlaczego
- Ci których kochamy nie umierają bo miłośc to nieśmiertelność
- Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych.
- Odeszłaś o całe życie za wcześnie
- Zgasłaś nam Córeczko jak świecy płomyk, bez buntu, bez słowa skargi, bezbronna…/Samotna w ostatniej drodze i tylko smutek bolesny i pamięć żywa/O Tobie w nas pozostanie i zawsze myślami będziemy przy Tobie.
- Przyszedłeś nocą, musnąłeś skrzydełkami, przytuliłeś, a kiedy się budziłam, słyszałam jeszcze tupot Twych maleńkich nóżek.
- Dłoniom daleko, sercu zawsze blisko…
- Miłość i czułość Tobie oddajemy a wieczną pamięć sobie zostawiamy. Mama i Tato (rosyjskojęzyczne epitafium na grobie małego Jurczyka)
- Zabrał ci los marzenia i sny. Nam pozostawił ból, smutek i łzy. Ukochanej Ani – rodzice (zginęła tragicznie w wieku 31 lat)
- Dawidku synku kochany 9 lat żyłeś cichutko i skromnie, nosąc swój krzyż na Kalwarie 16 dni a los był nieubłagany taki czym sobie zasłużyłeś dziecinko na Czerwone Maki Twój Tatinek Kwiecień 1996
Groby dziecięce:
Najbardziej przejmujące są jednak zaniedbane, niszczejące nagrobki, których na cmentarzu jest pełno. Wiele z nich dosłownie zapada się pod ziemię, inne jeszcze jakoś trzymają się na powierzchni. Czasem ktoś zapali znicz, może coś posprząta.
Nowa część cmentarza wygląda znacznie lepiej – alejki są uporządkowane, a groby w przeważającej części zadbane. Zdarzają się jednak opuszczone lub zaniedbane kwatery, choć takie akurat można spotkac na każdym cmentarzu.
I jeszcze kilka zdjęć cmentarza:
A tak wygląda przepiękna, zabytkowa kaplica, która już dawno powinna być wyremontowana:
I nieco czarnego humoru na koniec:
Bibliografia:
[1] Historia Szpitala im. Babińskiego, http://babinski.pl/historia-szpitala-im-babinskiego
[2] Siostra Marszałka, „Dziennik Polski”, 28 sierpnia 2001
[3] A. Górska, Kraków: cmentarz Czerwone Maki zalewa woda, 18 listopad 2009, Gazeta Krakowska
BYLAM DZISIAJ PIERWSZY RAZ NA TYM CMENTARZU ..SMUTNO ,BARDZO SMUTNO .ALE WARTO BYLO BYC TAM ……….I BEDE JESZCZE W MIARE MOZLIWOSCI ,…MODLITWE ZMOWIC …..POLECAM WSZYSTKIM .