„Nic nie miło, gdy się zgniło” – tanatyczny chichot w poezjach ks. Józefa Baki

W swojej epoce wyśmiewane, dziś uznawane za arcydzieło „Uwagi śmierci niechybnej” to tekst niezwykły. Dosadny język, znane metafory i motywy, groteskowe opisy, rubaszne porównania mają jeden cel – „przemycić” duchową naukę. Ale moi drodzy, jak się to czyta!

Szlachcic z powołaniem
Regimini militantis Ecclesiae - XVII-wieczny fresk autorstwa Johanna Christopha Handke przedstawiający Ignacego Loyolę odbierający z rąk papieża bullę ustanawiającą zakon jezuitów

Regimini militantis Ecclesiae – XVII-wieczny fresk autorstwa Johanna Christopha Handke przedstawiający Ignacego Loyolę odbierający z rąk papieża bullę ustanawiającą zakon jezuitów

Józef Baka pochodził z rodziny szlacheckiej. Urodził się – jak podaje Załęski – „w zamożnym staroszlacheckim domu” na Litwie, jako „dziedzic dóbr Śliżyn i Januszkiewicze”. Nie ma pewności co do daty, źródła podają 1716 lub 1717 rok. O dzieciństwie, środowisku rodzinnym, cechach charakteru przyszłego poety-prześmiewcy nie wiemy nic. Wiemy za to, że już w wieku 16 lat wstąpił do jezuitów i szybko zrobił karierę. Znany i ceniony jako kaznodzieja o niepospolitych zdolnościach oratorskich, wygłosił kazanie podczas wspaniałych uroczystości pogrzebowych marszałka Ignacego Zawiszy 18 września 1739 w Mińsku. Była to prawdziwa barokowa pompa funebris: z udziałem biskupów, rzesz duchowieństwa, tłumu wiernych, przy blasku 4000 świec i 12000 lamp oliwnych, w huku salw artyleryjskich. W tym splendorze mówił Baka o dobrej śmierci. Prawdopodobnie to on zresztą założył w Mińsku w 1732 roku bractwo Dobrej Śmierci.

Prócz Mińska Baka bywał również w Wilnie, gdzie mieszkał przez jakiś czas, wspominany przez współczesnych jako misjonarz. Niemal 20 lat pracował jako misjonarz na Litwie i Białorusi. Prawdopodobnie krótko po wstąpieniu do zakonu pozostawał w misji duksztańskiej założonej przez Józefa Rudominę, rektora jezuitów mińskich, zaś w 1739 r. ufundował misję błońską. Po trudach misyjnych osiadł w Wilnie. Zmarł 2 czerwca 1780 w Warszawie, a jego pogrzeb zgromadził tłumy. „Gazeta Warszawska” opublikowała obszerną relację z uroczystości. Pochowano Bakę w podziemiach kościoła jezuitów na Starym Mieście, znanego dziś jako Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.

„Nic po stroju, człek wór gnoju”
Ilustracja z książki Baka odrodzony (Wilno 1855), prześmiewającej ks. Bakę

Ilustracja z książki Baka odrodzony (Wilno 1855), prześmiewającej ks. Bakę

Po tym krótkim wstępie biograficznym przejdźmy do meritum – arcydzieła Baki, a mianowicie jego „Uwag”, które doczekały się aż trzech wydań autorskich w samym tylko 1766 roku. Najpierw ukazały się „Uwagi rzeczy ostatecznych i złości grzechowej”, ale nas interesuje część druga, mianowicie „Uwagi śmierci niechybnej”. Otwiera ją wiersz bez tytułu, po którym następuje szereg „wierszy-uwag“: „Starym uwaga”, „Młodym uwaga”, „Uwaga damom”, „Rycerzom Uwaga”, „Duchownym”, „Uwaga prawdy z rozrywkę” i inne. Składa się ona ze zbioru kilkunastu wierszy skierowanych do różnych adresatów: do „starych”, „młodych”, „panów”, „dam”, „duchownych”, „cudzoziemców”, „innowierców”, „mieszczan”, „zabawnych czy zatrudnionym chmielem głów”. To właśnie Baka najpełniejszy i „niemożliwy”, jak pisze o nim Antoni Czyż. Tu wkracza do przestrzeni nadrealnej, krainy groteski, upiornych majaków, letargicznego snu:

A śmierć ślepa
Jak szkulepa
Nic nie zważa,
Nie poważa.
Chimera!
Odziera,
Co złoto,
Jej błoto.
Na fryzury
Głodne szczury
Gotuje,
Pudruje
Siwiznę
Zgnilizną.

Śmierć uosabia coś fatalnego, jakąś niepowstrzymaną, niszczycielką siłę, która zmiata wszystko, co znajdzie się na jej drodze. Obsesja Baki sięga tu apogeum, wyraża on chyba najpełniej w swoich wierszach wszechobecny lęk, który określał jego epokę.To lęk przed śmiercią, przed ciałem, przed grzechem, przed wszystkim co materialne, nieczyste, grzeszne, zbrukane.

Takie ukazanie cielesności i skończoności istnienia ma konkretny cel – pamiętajmy, że Baka jest kaznodzieją. Przywołuje on średniowieczny motyw tańca śmierci (danse macabre), a świat przedstawia jako jej dominium. Temu służą właśnie plastyczne, groteskowe obrazy gnijącego ciała, ropy, szczurów, krwi, palców drgających w agonii, oczu rozszerzonych strachem, skóry zdartej z głowy, roju much na padlinie… Przed śmiercią nikt się przed nią nie ukryje, śmierć nie oszczędza żadnego ze stanów, zbierając swe żniwo wśród szlachty, duchowieństwa czy chłopstwa, kosi równo, bez względu na wiek, także dziewice i młodzieńców. Bez wyjątku zabiera starych i młodych, mądrych i głupich. Wszyscy kończą tak samo. W wierszu „Uwaga damom” czytamy:

O Dyjano, z ciebie mara
Czy poczwara, gdy czamara
Przybierze w ofierze
Much rojem, rop zdrojem.
Nic nie miło, gdy się zgniło:
Sztofy, tury i purpury,
Wachlerze, trup w cerze
Odmiata, do kata!
Nic po stroju, człek wór gnoju,
Pompę zbrzydzi, świat ohydzi.
Odrzuci, bo nuci,
Gazeta! Waleta!

Śmierć czyha również na cudzoziemców:

Więc ostrożnie, panie Włochu.
Nie truj zdrowia w polskim grochu,
Bo krzyknie i ryknie
„Och! – pach Włoch –
Zły tu groch!” […]

Panie Niemcze, cudzoziemcze.
Przy defektach nic po fektach.
Nic „Was was! Der di das”.
Śmierć: „Rauz rauz! Kumerauz!”.

Z kolei w „Starym uwaga”:

Młody może, stary musi
Bryknąć, bo go kaszel dusi:
W tym leki z apteki
Nie radzą, ba! zdradzą.

Wiersz kończy wniosek:

 

W grobie dobrze dość na dziada.
Bo ucichnie wszelka biada:
Nie męka, nie stęka,
Nie licho, śpi cicho.

Baka nie żałuje nawet „Zabawnym czy też zatrudnionym chmielem głowom”:

Rzucaj chmiele, brzydkie ziele.
Zamknij gębę. stul gardziele.
W te ziółka jak pszczółka
Śmierć wleci, kark zleci.

Kuflów smoku, obiboku.
Przetrzyj oczy w życia zmroku!
Wierz budzi, nie łudzi:
Wraz zaśniesz i zgaśniesz.

Wnioski wyciągnąć łatwo, wszyscy jesteśmy jeno marnym prochem, pyłem na wietrze, wszystkim nam pisany taki sam nędzny koniec. A czy coś lepszego czeka nas na tamtym świecie? Cóż, o tym dopiero przyjdzie nam się przekonać, gdy „śmierć wleci, kark zleci”.

Fragment "Tańca Śmierci" z końca XVII w., malowidło ścienne z kościoła oo. bernardynów w Krakowie

Fragment „Tańca Śmierci” z końca XVII w., malowidło ścienne z kościoła oo. bernardynów w Krakowie

Literatura:

  1. Czyż, A., Józef Baka – poeta jezuicki, „Przegląd Powszechny” nr 1/749/84, ss. 34-50
  2. Baka, J., Poezje, Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG
  3. Kowal, Cz., O twórczości Józefa Baki, [w:] Bitrok. Analogie-opozycje, Lublin 1979, ss. 89-101
  4. Koehler, K., Od Baki do Budzyńskiego, „Fronda” nr 15/16(1999), ss. 43
  5. Załęski, S., Jezuici w Polsce, Lwów 1900-Kraków 1905, tom IV, cz. 4




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>